Co to znaczy robić nic?
W zasadzie nie ma jednej definicji, która precyzyjnie by określiła, czym jest „nic”. Być może prawidłową definicją byłoby: „robienie czegoś, co nie jest konstruktywne, wg Twojego tradycyjnego osądu”? Przecież pojęcie konstruktywności zajęć też mamy różne… dla kogoś marnowaniem czasu będzie oglądanie serialu, a dla kogoś innego – gotowanie.
Wielu z nas spędza wolny czas aktywnie: rozwijamy zainteresowania, uprawiamy sporty, czytamy książki. Są tacy, co lubią sprzątać w domu lub testować nowe przepisy kulinarne. Jednak często wygląda to tak, że trenujemy multitasking także w czasie wolnym: jadąc na rowerze słuchamy anglojęzycznego podcastu, żeby szlifować kompetencje językowe. W dodatku jazda na rowerze też ma dzienne limity, które trzeba wyrobić, niezależnie od tego co mówi na ten temat ciało. Taka postawa nie ma wiele wspólnego z odpoczynkiem, zgodzicie się?
Zatem może rzecz rozbija się o intencję: czy robię to, bo to bardzo lubię i sprawia mi to frajdę, relaksuje mnie? Czy robię to, bo „tak trzeba” (trzeba dbać o zdrowie, trzeba uprawiać sport, trzeba czytać Tokarczuk od kiedy jest Noblistką) i głęboko, podświadomie czuję przymus robienia tej czynności, bo inaczej nie będę wartościową osobą? W byciu super produktywnym kryje się pułapka: przekonanie, że kiedy zwolnię będę kimś gorszym. Poczucie, że muszę robić różne rzeczy, bo wtedy pasuję do świata. Trudno naprawdę wypocząć w takim stanie.
Im mniej robię, tym bardziej odpoczywam
Jeśli widzisz, że masz problem z odpoczywaniem i że dotyczy Ciebie przymus „działania” zacznij stopniowo sobie odpuszczać. Przyglądaj się czynnościom, które czujesz, że musisz wykonać i pytaj siebie „Dlaczego muszę to zrobić? Czy to faktycznie mnie relaksuje?” – jeśli uznasz, że jednak tego nie lubisz i wolisz spędzić czas zupełnie inaczej… Daj sobie do tego przestrzeń. I zrób to, co podpowiada Ci ciało albo Twoja intuicja. Nie musisz rezygnować ze wszystkiego, zmiany są procesem. Możesz to robić powoli, w tempie, które będzie Ci dawać poczuje spokoju, a nie kolejne napięcie.
Znajdź swoje „nic”
Kiedy już dowiesz się, które aktywności Ci nie służyły i zrezygnujesz z nich, pojawi się możliwość zagospodarowania czasu po Twojemu. Co sprawia Ci przyjemność, ale niekoniecznie jest uznawane za „produktywne”? Czy lubisz kolorować odstresowujące obrazki? Może lubisz spędzać czas gapiąc się w niebo? Może lubisz czytać tanie romanse albo inne książki, powszechnie uznawane za literaturę „niskich lotów”? Cokolwiek to jest – masz do tego prawo. I ciesz się tym. Grunt, by w trakcie Twojego „nic” faktycznie odpoczywała Twoja głowa i Twoje ciało. Bardzo tego potrzebują! I na pewno niedługo Ci podziękują!
Stwórz swój rytuał relaksujący
Znamy ludzi, którym bardzo trudno pozwolić sobie na relaks. Uważają, że muszą na niego zasłużyć. Najpierw się „zaorają”, a dopiero później mogą wypocząć. Cóż… to drogą donikąd. Znacznie zdrowiej dla ciała i ducha jest dawać im odpocząć z urzędu, bo im się to należy, bo są tego warte. My zawsze polecamy relaksującą kąpiel raz w tygodniu, ale nie twierdzimy, że to jedyny słuszny sposób. Jednak wiemy, że ciepła woda, pachnące kosmetyki do kąpieli i blask ulubionej zapachowej świecy potrafią zdziałać cuda. Doskonale uzupełniają codzienne małe „nicnierobienie”.
Dbajcie o siebie!