Gosiu, wakacje offline przyniosły liczne zmiany dla Twojej firmy. Możesz o nich trochę opowiedzieć?
Tak, to prawda – dużo się u nas dzieje w ostatnim czasie. Realizujemy to, co planowaliśmy od kilku lat. Moja wizja i długoterminowe plany nabierają rzeczywistych kształtów – miło jest to obserwować. Kiedy tworzyłam marki We Love Candles i We Love Beds to wiedziałam czego chcę, co ma się wydarzyć w perspektywie kilku lat i konsekwentnie do tego dążyłam. Chciałam by moja firma funkcjonowała w eleganckiej siedzibie i żeby proces twórczy wspierały nowoczesne technologie. I to właśnie marzenie się teraz spełnia!
Dla mnie nie ma rzeczy niemożliwych. Czasami uśmiecham się do siebie samej gdy w mojej głowie pojawia się myśl „Gosiu uważaj o czym marzysz, bo marzenia się spełniają”. Doskonale to wiem, że się spełniają… bo ja im w tym aktywnie pomagam. Te spełnione marzenia to oczywiście praca, determinacja i pokonywanie przeszkód, które zawsze pojawiają się na życiowej drodze. Myślę, że te trudności budują nas i wzmacniają, tak naprawdę bez nich nie byłabym w miejscu, w którym teraz jestem.
Ostatnie wakacje to dla mnie nie tylko czas wzrostu, ale też nauka pokory, czas refleksji i głębokiej zadumy związany z odchodzeniem bliskiej mojemu sercu Osoby. W ten szczególny czas, chcę by moja obecność była podporą dla tej Osoby do samego końca – i w tym sensie to najważniejsze dla mnie chwile.
Czy możesz zdradzić jakie konkretne maszyny będą w parku maszynowym We Love Beds? Co dzięki nim się zmieni?
„Park maszynowy” to chyba za duże słowo… mówimy po prostu o narzędziach, które będą ułatwiać nam pracę i jeszcze podniosą jakość naszych produktów. Myślę, że nie ma górnej granicy w „perfekcji”, u mnie wszystko musi być dopieszczone i dopięte na ostatni guzik. Wraz z rozwojem firmy przychodzi potrzeba wymiany sprzętów, bo te, które były dobre na początku, nie sprawdzają się później. No ale zostańmy przy określeniu „park maszynowy”. Wzbogacił się on:
- lagowarkę do materiału z potężnym stołem krojczym. Maszyna była robiona na zamówienie w polskiej rodzinnej firmie z 35-letnim doświadczeniem! To dla mnie bardzo ważne, by wspierać polskie biznesy, zwłaszcza rodzinne. Dzięki lagowarce będziemy bez problemu mogli kroić tkaniny do szerokości 300 cm!
- napełniarka do poduszek. Nasze wkłady do poduszek zyskały miano najlepszych wkładów na rynku, a ilość spływających zamówień sprawiła, że musieliśmy usprawnić proces ich powstawania. Maszynę również kupiliśmy u polskiego producenta.
- urządzenie do próżniowego pakowania. Kupiliśmy je, by obniżyć koszty wysyłki i żeby maksymalnie wykorzystać miejsce w kartonach.
- automatyczna linia do zalewania świec. Jej wykonawcą jest również polska firma z 37 letnim stażem . To dopiero będzie ogromna zmiana! Dzięki tej maszynie w godzinę będziemy mogli wykonać ok. 4000szt. świec /h, czyli wagowo ok. 200kg wosku sojowego!
- zrezygnowaliśmy też z folii w procesie pakowania. Zakupiliśmy urządzenie, które stare zużyte kartony zamienia w wartościowy wypełniacz paczek, który z powodzeniem zastępuje folię bąbelkową. Często zgłaszaliście uwagi, że oczekujecie w tym zakresie zmiany… i oto jest!
Być może to tajemnica, ale… czy otrzymałaś jakąś dotację na te zakupy?
Tak, oczywiście! Bez dotacji nie bylibyśmy w stanie zrealizować moich pomysłów! Mam takie szczęście w życiu, że na mojej drodze zawsze spotykam ludzi, których szukam. Mądrych, wartościowych, dobrych i serdecznych a do tego specjalistów w swojej dziedzinie! To dzięki ich wsparciu realizuję moją wizję firmy.
Nowe miejsce, nowość w procesie tworzenia produktów We Love Beds i We Love Candles… czy to oznacza, że będziesz zatrudniać ludzi? Kogo konkretnie szukasz?
Tak, nareszcie mamy nowe miejsce! Wyprowadzamy się z naszej domowej pracowni do pracowni w Sulechowie na ulicy Wolności 14. I oczywiście planujemy zatrudnić ludzi. Aktualnie będziemy poszukiwać 3 osób – dwie do procesu tworzenia naszych produktów i jedną do procesu sprzedaży. Kogo szukamy? Przede wszystkim osób z duszą-sercem, energią do działania i chęcią rozwoju. Kogoś kto z chęcią będzie rano otwierać drzwi do naszej pracowni oraz zaangażuje się w to, co robi.
Czy teraz marka We Love Beds staje się firmą produkcyjną?
Tak bym tego nie nazwała. Firma produkcyjna kojarzy mi się przede wszystkim z korporacyjnym podejściem do ludzi. W mojej pracowni nie będziemy wdrażać korporacyjnych standardów, dalej pozostaniemy firmą o charakterze rodzinnym, w której wartości rodzinne są najważniejsze
Jesteś bardzo przedsiębiorczą kobietą. Skąd w Tobie tyle odwagi do podejmowania takich kroków?
Sama siebie nie postrzegam jako kobiety przedsiębiorczej i bardzo odważnej… choć wiele osób tak o mnie myśli i mówi. Wiesz… w jednej z firm, w której pracowałam na etacie, mówiło się nawet tak:„ Jeśli czegoś nie możesz/nie umiesz zrobić to idź do Małgosi - dla niej nie ma rzeczy niemożliwych - znajdzie rozwiązanie”. Tak naprawdę to chyba nie jest odwaga a analityczny umysł, który pozwala mi realnie ocenić szanse i zagrożenia oraz wybrać optymalne rozwiązanie. Do tego cieszę się darem kobiecej intuicji, planuję i konsekwentnie plan realizuję, no i wierzę w to, że trudne momenty muszą się pojawiać, żeby potem były te dobre.